piątek, 26 września 2025

Bitwa w Kraju Dziadoszan 1015

Bolesławowa drużyna. 
Mal. M. Bylina. 


Bitwa z Niemcami w Kraju Dziadoszan (między Odrą i Bobrem, prawdopodobnie gdzieś między Ochlą i Brzeźnicą) 1 września 1015 r. Było to finalne starcie kampanii, która rozpoczęła się w drugiej połowie sierpnia. Niemieckie siły główne miały uderzyć w centrum piastowskiego państwa – tradycyjnym już szlakiem niemieckich wypraw przez Krosno na Poznań. Tam miało dojść do walnej bitwy, która wobec niemieckiej przewagi technicznej dałaby wojskom cesarskim tak upragnione zwycięstwo. Plan był prosty a zwycięstwo zdawałoby się – prawie pewne. O wszystkim zadecydowała znakomita sprawność polskiego wywiadu. Dzięki swoim szpiegom Bolesław Chrobry znał cesarskie plany z dużym wyprzedzeniem i mógł się odpowiednio przygotować na przyjęcie nieproszonych gości, ściągając na zachodnią granicę wojska praktycznie z całego kraju. Początkowo Niemcy odnosili spore sukcesy. Pod Krosnem syn Chrobrego, Mieszko, nie zdołała zatrzymać cesarskiej kolumny i musiał się wycofać po zaciekłej walce z ciężkimi stratami. W tym samym czasie Bolesław zatrzymał nad Odrą drugą niemiecką kolumnę dowodzoną przez księcia Bernarda. Ten załadował swoje siły na łodzie i popłynął 30-40 km w dół rzeki i bez przeszkód wylądował na jej wschodnim brzegu. Ten pozorny sukces był jednak straszliwym błędem – oddalił bowiem oddziały Bernarda od Polaków, ale również od kolumny cesarskiej. Chrobry natychmiast przemaszerował pod Krosno i połączył się z Mieszkiem zostawiając przeciwko oddziałom Bernarda tylko siły osłonowe. Główna kolumna Henryka II wobec koncentracji polskich sił znalazła się nagle w bardzo niebezpiecznej sytuacji. Polacy mogli bez problemu odciąć ją od zaopatrzenia, zablokować i zagłodzić. Szybki odwrót był jedynym wyjściem. 1 września w Kraju Dziadoszan Niemcy po przedarciu się przez bór wyszli na polanę, za którą znajdowało się rozległe bagno. Nie mogli go przejść ani ominąć – na flankach pojawili się już polscy łucznicy. Przewodnicy (oczywiście podstawieni przez polski wywiad), którzy wprowadzili Niemców w taką pułapkę – zniknęli. Nadchodzili za to Polacy, na tyle silni, by pokusić się o wydanie walnej bitwy. Niemców uratowała szybka budowa mostu, po której główne siły przeszły przez bagno. Uciekli dosłownie w ostatniej chwili. Pozostawili tylko straż tylną dowodzoną przez biskupa magdeburskiego Gerona, saskiego palatyna Burcharda oraz margrabiego Gerona, a złożoną z wyborowych oddziałów. Odparły one dwa ataki Polaków, ale trzeci rozbił ich szyki . Uratowała się tylko niewielka grupa z arcybiskupem i rannym palatynem. Reszta została doszczętnie wybita. Zginął margrabia Gero, przeszło 200 najprzedniejszych rycerzy i kilkakrotnie większa liczba pośledniejszych wojowników. Kampania zakończyła się dla Niemców prawdziwą katastrofą. Cesarz uciekał aż do Merseburga. Polacy ponownie zajęli Łużyce i tylko niespodziewana powódź uratowała Niemców przed utratą Miśni.
Bitwa w Kraju Dziadoszan (Dziadoszyców) była zwycięstwem świetnym, a dzisiaj jest jednym z zupełnie zapomnianych epizodów naszej historii. Nasi przodkowie tutaj, na Dolnym Śląsku zmusili do hańbiącej ucieczki najpotężniejszą armię ówczesnej Europy, niszcząc w otwartym starciu jej najlepsze oddziały. Ale cóż – my po staremu wolimy rozpamiętywać nasze klęski niż świętować zwycięstwa. Tak przy okazji – warto pamiętać, że już ponad tysiąc lat temu mieliśmy stałą, zawodową armię i doskonały wywiad.
Fragment z kroniki Thietmara opisujący bitwę w Kraju Dziadoszan:
Kiedy w drodze powrotnej [cesarz] przybył do kraju Dziadoszan, rozbił na swoje nieszczęście obóz w pewnym ciasnym pustkowiu, którego jedynym mieszkańcem był pewien hodowca pszczół, później zresztą zabity [...] A gdy zawiadomiono go [Bolesława], że cesarz już się wyniósł, wysłał wielką liczbę pieszych do miejsca, w którym obozowało wojsko [niemieckie], z rozkazem, by starali się choć część tego zniszczyć, jeżeli nadarzy się do tego korzystna okazja. [...] Cesarz podążył naprzód i powierzywszy pozostałe wojsko abp. Geronowi, znakomitemu margrabiemu Geronowi oraz palatynowi Burchardowi, zalecił im, aby zachowali większe niż zazwyczaj środki ostrożności. Po pewnym czasie nieprzyjaciele ukryci w pobliskim lesie wznieśli potrójny okrzyk i zaraz potem rzucili się na nasze wojsko z łucznikami, którzy nadbiegli w zamieszaniu. Nasi dzielny stawiali opór przy pierwszym i drugim ataku i zabili wielu spośród nadbiegających. Lecz nieprzyjaciele nabrawszy otuchy na widok ucieczki niektórych spośród naszych, zwarli się i uderzywszy powtórnie rozpędzili wszystkich i wybili pojedynczo przy pomocy zdradzieckich strzał".

Hajduk z 1627 roku - rekonstrukcja

 

czwartek, 25 września 2025

Pałac w Sławucie

Sławuta - pałac ks. Romana Sanguszki. 
Mal. Napoleon Orda (ok. 1875).
 

Zamek (pałac) w Sławucie – zabytkowy, pierwotnie drewniany zamek zbudowany w XVII wieku na wzgórzu nad prawym brzegiem rzeki Horyń w Sławucie. W XVII wieku istniał tu gród, otoczony parkanem dranicami pobity z ośmioma basztami i drewniany zamek. Król Polski August III Sas przywilejem nadanym w 1754 roku zezwolił miasto obwarować i nadał prawo magdeburskie. W 1720 roku miasteczko przeszło we władanie rodu Sanguszków, którzy przebudowali zamek z drewnianego na kamienny. W latach 80. XVIII w. stary kamienny i obronny zamek został przebudowany według projektu Lusena Merksa na pałac.
Barokowy pałac Sanguszków z półkolistą wieżą w środku znajdował się na wyniosłym wzgórzu od strony północnej. Posiadał piękną bibliotekę a niegdyś i galerię obrazów, którą przewieziono do Zasławia. Wśród obrazów znajdowało się tu ciekawe płótno, autorstwa Tomasza Dolabelli, przedstawiające Stanisława Żółkiewskiego z Wasylem Szujskimi przed królem Polski Zygmuntem III Wazą, drugi nieznanego pędzla, przedstawiający Romana Sanguszkę, hetmana litewskiego pod Ułą w 1568 r. W bibliotece, liczącej kilka tysięcy wyjątkowych dzieł, było wiele rzadkich rękopisów. Dokoła pałacu nad Horyniem rozciągał się piękny park.
Jesienią roku 1917, zrewoltowani żołnierze rosyjscy z 264 rezerwowego pułku piechoty zaatakowali dwójkę domowników pałacu i ścigali ich pod sam park. Kozacy pałacowi przez kilka godzin stawiali opór, lecz ulegli przeważającej sile. Ordynat, ks. Roman Damian Sanguszko, w przeciwieństwie do innych domowników, nie uciekł, ale wyszedł na balkon w celu pertraktacji. Został bestialsko zamordowany. Pałac został wtedy splądrowany, spalony a rumowisko rozebrane w roku 1922.

Zamek w Laszkach Murowanych

Plan zamku w Laszkach Murowanych (1734).
 

Zamek w Laszkach Murowanych – wybudowany przez rodzinę Tarłów w połowie XVI w., jako jeden z najpiękniejszych na Rusi. Zamek jako wiano w 1592 r. otrzymują Mniszchowie a dokładniej Jerzy Mniszech, wojewoda sandomierski, pierwszy właściciel z tej rodziny. Od 1604 r. warownia, w zastaw pod pożyczkę, przechodzi w ręce Drugethów. Mniszchowie w 1638 r. odzyskują zamek, w których posiadaniu był do 1815 r., kiedy to sprzedali go Edwardowi Zerboni de Spoletti. W 1835 r. cały kompleks spłonął. Następnie warownia była własnością Marcelego Bogdanowicza, a potem od 1861 r. Michała hr. Krasickiego.
Zamek wybudowany został na planie pięcioboku, miał wieżę na 9 pięter wysoką, otoczony był z trzech stron wałami i fosami z czwartej zaś strony bronił dostępu staw obszerny. Ostatni z wałów miał w 3 narożnikach bastiony. Była to wspaniała niegdyś rezydencja Mniszchów, powstała głównie dzięki Jerzemu Mniszchowi. Obronna, otoczona ogromnymi ogrodami. Wewnątrz było 45 bardzo wysokich pokoi o w smaku starożytnym i dwie rycerskie na 60 kroków długie, a na 24 szerokie. Wewnątrz urządzenia były przepyszne, sale marmurem wykładane, gzymsy, sztukaterie pozłacane. W izbach zamkowych były popiersia wszystkich królów polskich oraz inne obrazy. W zamku przechowywana była ogromna kolekcja dzieł sztuki; portrety rodzinne, archiwum i biblioteka Mniszchów, które w XIX w. i XX wiek zostały wysprzedane i uległy rozproszeniu. Po przejęciu Laszek w inne ręce uległ zamek zniszczeniu, rozebrano go, a drogocenne kamienie z rzeźbami, kominki, dachówki gdańskie polewane itp. posprzedawano. Dzieło zniszczenia rozpoczęto w 1832 r. Staroświecka dębowa posadzka, wyrzynana w oryginalne arabeski dostała się stąd do Uherec, w powiecie leskim. Użyto jej na wyłożenie posadzki w tamtejszym dworku. Archiwum zamkowe dostało się na jakiś strych, gdzie długo trupieszało; w 1850 r. wykrył jej przypadkiem Wincenty Smagłowski. Mimo że ucierpiało ono wiele przez zaciekanie dachu, pod którym było złożone, kurator Zakładu Ossolińskich nabył to, co się dało uratować. Były to liczne dokumenty od początku XVII w. do XVIII w., diariusze sejmów i mowy na nich głoszone, instrukcje ziem i powiatów, dawane posłom wyprawianym na sejmiki, uchwały czyli lauda sejmików, relacje poufne, instrukcje dawane posłom zagranicznym w odpisach, raporty wojenne i listy prywatne z pola bitew, tudzież odpisy niektórych traktatów z sąsiednimi mocarstwami i manifestów konfederacji. Główna część tego archiwum grupuje się wokół rodziny Mniszchów. W XIX w. warownię częściowo rozebrano a w 1914 r. zniszczono. Do czasów współczesnych ocalał tylko fragment ściany wschodniego skrzydła oraz fortyfikacje ziemne. Cztery obrazy autorstwa Szymona Boguszowicza namalowane na zlecenie Jerzego Mniszcha i Jadwigi Tarło, w XVII w. zostały przeniesione do pałacu w Wiśniowcu. Obecnie znajdują się w zbiorach Państwowego Muzeum Historycznego w Moskwie.

Artykuł na Ton z bieszczadzki
Opracowanie Aliny Barczyk
Strona na Wikipedii

Bitwa w Kraju Dziadoszan 1015

Bolesławowa drużyna.  Mal. M. Bylina.   Bitwa z Niemcami w Kraju Dziadoszan (między Odrą i Bobrem, prawdopodobnie gdzieś między Ochlą i Brz...