Święty Dymitr (Tuptało) z Rostowa.
PROMIENIOWANIE KULTURY POLSKIEJ - Moskwa XVI i XVII wieku.
(Dzieje kultury polskiej, A. Brückner)..
Nierównie efektowniejszy, za to nierównie mniej trwały był wpływ kultury polskiej na Moskwę. Zawiodły wprawdzie nadzieje, które konkwistadorów polskich wiodły za Samozwańcem do „białokamiennej”. Zdumieni Polacy ujrzeli przed sobą dorosłych wiekiem, dzieci umysłem, nic nie wiedzących o Bożym świecie poza swymi murami chińskimi, chytrych prostaków, obłudnych i kłamliwych, nieufnych i zdradzieckich, w szatach niby z obrazów średniowiecznych, bez kobiet (bo strzeżonych w zaciszu domowym), bez sztuki czytania i pisania, bez muzyki, rzeźbiarstwa, druku, bez aptek i lekarzy, różniących się od Tatarów chrześcijaństwem powierzchownym, przesądnym, brzydzących się katolikiem jak psem (po obu należało cerkiew oczyszczać), spodlonych do służalstwa, a zarozumiałych do śmiechu — opisali ich znakomicie Pielgrzymowski, Niemojewski i inni. Moskwa znowu gorszyła się orszakiem Samozwańca, muzyką, maszkarami, niezakrywaniem międzynoża, goleniem brody, pożywaniem cielęciny i innych „nieczystości”, niewchodzeniem do łaźni po akcie, co wszystko przeświadczyło ją o nieprawości Samozwańca i rozjuszyło przeciw obcym, opadniętym znienacka i albo wymordowanym, albo obłupionym i więzionym latami: cały szereg dzieł polskich powstał w zamknieniu moskiewskim. Chwilowa silna reakcja . pogrążyła Moskwę w ciemnościach azyjskich, ale raz powzięty kontakt z Europą działał powoli swoje; nie można się już było obchodzić, jak Tatarzy, bez zbroi europejskiej, wojska zaciężnego, handlu angielskiego, specjałów zamorskich (do których oprócz gorzałki wnet i tabak przystąpił), bez poselstw zagranicznych, bez szkoły i nauki, co w końcu powiodło do rozkolu — rozdarcia jednolitego dotąd narodu na starowierców, odtrącających wszelkie nowinki, zacofanych fanatyków, i na zwolenników „nowości” wszelakich. Dla nich była Polska pomostem upragnionym, Ruś polska i litewska (ta nazwa ogarniała i tamtą) była przyrodzoną pośredniczką między Azją i Europą. „Litwę” pokonała Moskwa orężem, ale „Litwa” zdobyła ją sobie kulturą. O materialnej, o napływie polskich malarzy, rzeźbiarzy, rękodzielników, była wyżej mowa, ale jeszcze szerszym pozostał zasięg polskiej książki, mowy, myśli. Nie znana była Moskwie beletrystyka, nie było powieści krom kilku ascetycznych i Aleksandrii; nie znane były dzieje powszechne, krom kilku kompilacji mniszych o dziejach starozakonnych i bizantyńskich; nie było żadnej nauki krom słów (kazań) o rzeczach wiary i przesądach (księgi jak gromowniki, trepetniki itd.); nie było wiedzy lekarskiej ani przyrodniczej; astronomia, matematyka itd. należały do jeliństwa, którego dla zbawienia duszy strzec się należało; nie byłoby też nigdzie sposobu do ich nabywania, bo szkoły prócz rózgi diakowskiej nie było, a druk był monopolem patriarszym. To wszystko odmieniało się powoli za rządów Aleksieja, syna głupiego Michała, za którego rządził ojciec-patriarcha, gdy się wydobył z niewoli polskiej. Ruś polska i litewska posiadała już szkoły, naukę, druki; była prawosławna i używała tego samego języka na piśmie, więc warunki wymiany, wpływów, zetknięcia były ułatwione i skorzystała z nich Moskwa, acz nie bez wahań i zastrzeżeń; najważniejsze było, że tylko niewielu na razie czerpało z tych źródeł. Dla Moskwy tłumaczyła Ruś beletrystykę ludową polską, Siedmiu mędrców, Powieści rzymskie, Meluzynę, Magielloną, Cesarza Ottona, Facecje i in.; tłumaczenia ruskie pozbawiały się polonizmów i nabierały w swojej wędrówce rysów językowych moskiewskich. Kroniki Marcina Bielskiego i Stryjkowskiego weszły do Moskwy; przyswoiła ona sobie i zielniki, i inne traktaty medyczne (nawet o wodach we Szkle); nie zawahała się przed legendami średniowiecznymi (Wielkiego zwierciadła) i traktatami ascetycznymi Drekseliusza i in. Niejedno ocalało u nich; np. w jedynym naszym egzemplarzu Postępku prawa czartowskiego (1570) brak początku — możemy go uzupełnić z siedmiu rękopisów tłumaczenia dosłownego moskiewskiego, a koniec średniowiecznego Dialogu o śmierci ocalał (w skróceniu) w trzech rękopisach moskiewskich.
Na polu szkolnictwa wystąpiła najjawniej rola pośrednicząca Kijowa; łaciny wprost obawiało się sumienie prawosławne, ciążące ku grece obrzędowej, ale po wszelakich mniej udałych próbach przeszczepiono cały system szkół „litewskich” i kolegium kijowskiego do Moskwy. Wychodźcy litewscy zawładnęli sterem umysłowym w drukami patriarszej, czuwając nad nowymi księgami liturgicznymi, usuwając z nich błędy potworne i wszelakie dowolności, co się wkradły w ciągu wieków bez kontroli stosownej; sama nowa pisownia Iisus zamiast dawnego Isus wywołała w końcu straszną burzę, jak i składanie dwu czy trzech palców przy modlitwie. Szymon z Połocka został nadwornym niby poetą, nauczycielem dzieci carskich, rugował on swoim psałterzem Kochanowskiego, a układał wiersze sylabiczne — czy ascetyczne, czy na witania rocznic carskich. Najwyżej stanął pracą i nauką Dymitr Tuptalenko, później kanonizowany biskup rostowski, który stworzył Żywoty świętych (niby jak Skarga) i seminarium duchowne całkiem wedle wzorów kijowskich urządził. Oto najgłośniejsze imiona Litwinów i Czerkasów (tak Kozaków i Ukraińców chrzczono); po nich zasłynęli Teofan Prokopowicz, Jaworski i in.; uczniowie kijowskich szkół polskich, zagranicznych, którzy Piotrowi Wielkiemu służyli jako wykonawcy jego zamiarów, twórcy jego Reglamentu duchownego, spółbojownicy w walce z atawizmem moskiewskim. Uzupełniały te wpływy polskie na dworze cara Aleksieja i syna Fiodora, na dworze Zofii (opiekunki małoletnich Iwana i Piotra) i kniazia Golicyna, strój polski, stoły polskie, obyczaj polski, a chociaż Piotr W. niebawem nawę państwa w innym obrócił kierunku, do Holandii, Paryża, Wenecji, Wiednia wprost ją powiódł, pozostały do dziś w języku rosyjskim, już nie moskiewskim tylko, wyrazy świadczące o wpływie kulturalnym polskim, nawet wyrazy, które my sami dziś pozapominaliśmy, np. turma (wieża, tiurma), spina (z łaciny przez nasze pośrednictwo), kirka (nasze kircha, z niemieckiego); wyrazy z dziedziny stroju, pożywienia, budowli itd., np. panczecha, bułka (bitłocznik, piekarz), pokoi, risowat (rysować, rysunek itd.), rachowat', malewat' itd., a w dawnym języku, jeszcze Piotra W., było tych wyrazów o wiele więcej, np. szlacheckij, koruna itd.
Na polu szkolnictwa wystąpiła najjawniej rola pośrednicząca Kijowa; łaciny wprost obawiało się sumienie prawosławne, ciążące ku grece obrzędowej, ale po wszelakich mniej udałych próbach przeszczepiono cały system szkół „litewskich” i kolegium kijowskiego do Moskwy. Wychodźcy litewscy zawładnęli sterem umysłowym w drukami patriarszej, czuwając nad nowymi księgami liturgicznymi, usuwając z nich błędy potworne i wszelakie dowolności, co się wkradły w ciągu wieków bez kontroli stosownej; sama nowa pisownia Iisus zamiast dawnego Isus wywołała w końcu straszną burzę, jak i składanie dwu czy trzech palców przy modlitwie. Szymon z Połocka został nadwornym niby poetą, nauczycielem dzieci carskich, rugował on swoim psałterzem Kochanowskiego, a układał wiersze sylabiczne — czy ascetyczne, czy na witania rocznic carskich. Najwyżej stanął pracą i nauką Dymitr Tuptalenko, później kanonizowany biskup rostowski, który stworzył Żywoty świętych (niby jak Skarga) i seminarium duchowne całkiem wedle wzorów kijowskich urządził. Oto najgłośniejsze imiona Litwinów i Czerkasów (tak Kozaków i Ukraińców chrzczono); po nich zasłynęli Teofan Prokopowicz, Jaworski i in.; uczniowie kijowskich szkół polskich, zagranicznych, którzy Piotrowi Wielkiemu służyli jako wykonawcy jego zamiarów, twórcy jego Reglamentu duchownego, spółbojownicy w walce z atawizmem moskiewskim. Uzupełniały te wpływy polskie na dworze cara Aleksieja i syna Fiodora, na dworze Zofii (opiekunki małoletnich Iwana i Piotra) i kniazia Golicyna, strój polski, stoły polskie, obyczaj polski, a chociaż Piotr W. niebawem nawę państwa w innym obrócił kierunku, do Holandii, Paryża, Wenecji, Wiednia wprost ją powiódł, pozostały do dziś w języku rosyjskim, już nie moskiewskim tylko, wyrazy świadczące o wpływie kulturalnym polskim, nawet wyrazy, które my sami dziś pozapominaliśmy, np. turma (wieża, tiurma), spina (z łaciny przez nasze pośrednictwo), kirka (nasze kircha, z niemieckiego); wyrazy z dziedziny stroju, pożywienia, budowli itd., np. panczecha, bułka (bitłocznik, piekarz), pokoi, risowat (rysować, rysunek itd.), rachowat', malewat' itd., a w dawnym języku, jeszcze Piotra W., było tych wyrazów o wiele więcej, np. szlacheckij, koruna itd.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz