wtorek, 13 lutego 2024

Jak upadła Rzeczpospolita ...

Caryca Katarzyna II, bezwzględna 
„protektorka ustroju Rzeczypospolitej”.

Jak upadła Rzeczpospolita?

Idea reformy konstytucyjnej w ostatnich latach I Rzeczypospolitej była desperacką próba ratowania upadającego państwa. Zakładała znaczące wzmocnienie Rządu centralnego oraz armii, podnosiła do praw obywatelskich stan mieszczański i obejmowała ochroną prawną włościan. Polityczne skutki tej reformy znacząco ograniczały wpływy magnaterii i właśnie z tej grupy pochodzili przywódcy antykonstytucyjnej opozycji. Było to tak zwane stronnictwo hetmańskie, którego głównymi postaciami byli: hetman wielki koronny Franciszek Ksawery Branicki oraz hetman polny koronny Seweryn Rzewuski. Wspierał ich generał artylerii koronnej Stanisław Szczęsny Potocki oraz generał Szymon Kossakowski. Wszyscy byli bogaci i bardzo wpływowi. Postulaty reformy państwa jednoznacznie odebrali jako cios w swoją pozycję. Wychowani w całkowicie oderwanym od rzeczywistości kulcie ustrojowych zasad szlacheckiego państwa zupełnie nie dostrzegali, że uprzywilejowanie jednego stanu ciągnie na dno całe państwo. Kiedy zawiodły parlamentarne próby zatrzymania reformy postanowili siłą narzucić swoją wolę Rzeczypospolitej. Sami byli do tego za słabi. Mieli przeciwko sobie większość szlachty, odradzające się mieszczaństwo, króla i proreformatorskich magnatów, forsownie powiększaną armię oraz większość katolickiego kleru. Aby zrealizować swoje zamiary musieli więc poszukać zewnętrznego wsparcia. Znaleźli je u gwarantki ustroju Rzeczypospolitej (od 1768 roku) carycy Katarzyny II. Od początku swojego panowania brutalnie mieszała się ona w polskie sprawy. Jej protekcja wobec ustrojowych fundamentów polsko – litewskiego państwa była w gruncie rzeczy prostym zabezpieczeniem własnych interesów. Dla Rosji silna i suwerenna Polska była wyłącznie zagrożeniem, które trzeba było za wszelką cenę wyeliminować. Caryca była też sprawczynią i główną beneficjentką pierwszego rozbioru polsko – litewskiego państwa. Autorytarna władczyni Rosji postrzegała polską reformę Konstytucyjną jako wielkie zagrożenie dla swojego panowania. Niestety, magnaccy spiskowcy patrzyli na nią zupełnie inaczej. Byli w gruncie rzeczy ludźmi bardzo naiwnymi, całkowicie nierealistycznie pojmującymi stosunki międzynarodowe. Uroili sobie, że Katarzyna, którą postrzegali jako „dobrą Matkę” wstawi się za nimi i przywróci wolność zniszczoną według nich przez Konstytucję 3 Maja. Oczywiście oczywiście musieli zdawać sobie sprawę, że spełnienie ich prośby oznacza rosyjski najazd. Spodziewali się jednak, że po wszystkim Rosjanie grzecznie wrócą do siebie i już nie będą mieszać się w sprawy Rzeczypospolitej. Mieli nawet program własnych reform. Chcieli dokonać radykalnej decentralizacji państwa, dzieląc Rzeczpospolitą na de facto niezależne regiony. Dla carycy przybycie spiskowców było istnym darem Niebios i dawało jej wymarzony pretekst do zaatakowania Rzeczypospolitej. Mogła oto odegrać przed Europą rolę światłej władczyni, broniącej wolności w sąsiednim państwie, podstępnie opanowanym przez autorytarną zmowę. Antykonstytucyjny spisek pod patronatem Katarzyny został zawiązany już 27 kwietnia 1792 roku w Petersburgu. 14 maja w Targowicy na Podolu odbyła się szopka z zawiązaniem konfederacji, która miała przekonać opinię publiczną, ze spisek jest dziełem „miejscowych patriotów”. Tekst manifestu tego związku zredagował wcześniej rosyjski generał Wasilij Popow. Oskarżał on twórców polskiej Konstytucji o zamach stanu grzebiący obywatelską wolność - „Nigdy jeszcze sztuka zwodzenia w tym u nas nie była widoczna stopniu, w którym się okazała w ostatnich czasach. [...] tego szlachetny naród polski doświadczył, sztuką i zwodzeniem wolność mu wydarto. Częściowo tylko, gdzie się udać mogło podkopywano gmach Rzeczypospolitej, gotowano rzeczy, aby go raptem wywrócić[ Paradoksalnie było to oskarżenie częściowo uzasadnione – uchwalenie Konstytucji 3 Maja rzeczywiście było typowym zamachem stanu. Co do „wydartej wolności” - reforma kosztem odebrania części przywilejów szlachcie ogromnie poszerzała wolności pozostałych stanów. Perfidią rosyjskiego udziału w antykonstytucyjnym spisku było to, że w „obronie wolności” występowało państwo autorytarne, będące de facto klasyczną, wschodnią satrapią.
Cokolwiek roili sobie Targowiczanie … Rosja ich z tego szybko wyleczyła. Interwencja „w obronie wolności” okazała się brutalnym najazdem, który zjednoczył stany Rzeczypospolitej przeciwko spiskowcom. Niby wygrali – rosyjska armia przemogła obrońców – ale zamiast wielkorządcami suwerennego państwa stali się wyklętymi przez rodaków, zdradzieckimi namiestnikami okupanta. Okazali się ludźmi zbrodniczo głupimi, dla własnej prywaty ściągającymi obcy najazd i niewolę na rodaków. Wprawdzie niektórzy widząc katastrofalne skutki carskiej protekcji apelowali do carycy, ale zdecydowanie przywołani do posłuszeństwa szybko pogodzili się z fiaskiem swoich snów o „zdecentralizowanej Rzeczypospolitej” i poszli na carskie służby. Symbolem totalnej degrengolady tych zdrajców może być ustęp z listu Szczęsnego Potockiego do Rzewuskiego(1796): Nie mówię o przeszłej Polszcze i Polakach. Znikło już i to państwo i to imię, jak znikło tyle innych w dziejach świata. Każdy z przeszłych Polaków ojczyznę sobie obrać powinien. Ja już jestem Rosjaninem na zawsze”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Sceny według Norblina

Szlachcic w trybunale. Mal. J. P. Norblin. Źródło Zabawa w karczmie. Mal. J. P. Norblin.  Źródło Sejmik w kościele. Mal. J. P. Norblin. Źródło