List Jaśnie Oświeconego Księcia Józefa Poniatowskiego do Wojska Polskiego po odebranej dymisji , z pożegnaniem, dnia 16 sierpnia 1792.
Zdawałoby mi się uchybić wdzięczności i zaręczenia, które Wam uczyniłem szanowni i odważni Koledzy moi, gdybym Wam nie doniósł i dał sprawy z postępku mojego. Otrzymawszy najłaskawszą od Najjaśniejszego Pana dymisję moją służyć przestałem, lecz kochać Was i Waszą przyjaźnią chlubić się nigdy nie przestanę. Była to Wojna Święta, bo żołnierz walczył nie za Dumę swojego Króla, lecz za swobody Ojców swoich i całość ziemi w której się urodził. Okoliczności utruły nadzieje nasze, obca przemoc i Duma kilku Obywateli, którzy w osobach swoich przywykli uważać, przyprowadziły rzeczy do dawnej postaci; zatem lubo nie pobici, lubo nie zwyciężeni błąkać się musiemy i szukać obcej ziemi. Mundur nasz stanie się odtąd smutnym odzieniem, bo nie jest więcej znamieniem prawdziwego powołania sławy i obrony Ojczyzny. Trudno żyć w społeczeństwie ludzi, z których jedni znajdą słodycz, czyniąc ofiarę Pysze i Ambicji swojej z krwie Rodaków, drudzy wiecznej niesławy zostali okryci Cechą za przewinienia, których czystość powołania żołnierskiego znosić nie może. To czucie śmiało i głośno zaręczam, prześladowania bowiem wzgardę tylko na siebie ściągają, tej zaś zemsty, która na szlachetnym gruntuje się przekonaniu niezmrużonym czekam okiem. Przykład niepodległości, nieposłuszeństwa który nam zostawili nie skazi bynajmniej Dusz naszych, jest to trucizna w powołaniu naszym. Jeżeliśmy Ramieniem naszym Ojczyzny zbawić nie mogli, przynajmniej tej zbrodni Ojczyzna nam nie wyrzuci. Ostatni raz Wam tę Cnotę zalecam – Przyjaźni którą mi przyrzekliście, przypominam. Rozbrat z niemi a nieśmiertelny dla Was szacunek i przywiązanie zaręczam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz